Tagbilaran wyspa Bohol.
Około godzin 20.30 dopłynąłem. Pogoda jakby lepsza, nie padało, nie wiało może jutro się w końcu rozpogodzi. Wziąłem swój plecak i pieszo poszedłem do centrum do znanego mi już Marbella Leisure Hostel, gdzie nocowałem poprzednio będąc na wyspie. To był jeden z cięższych dni w mojej podróży, pełen emocji i wrażeń na szczęście zakończony happy endem. Można powiedzieć, że niemal uciekłem tajfunowi mając Vintę tuż za plecami. Dobranoc do jutra.