Po 25 min jestem w porcie Baclayon .
Jeszcze w Polsce uzgodniłem z Jojo aby Enas i jego syn Dexter odebrali mnie z portu na wyspę .
Anioł pomógł mi z bagażem i nagle słyszę hello Darek !! odwracam się a to Dexter z Enasaem tak obiecali czekali na mnie w porcie
Byłem szczęśliwy że ponownie się widzimy i że razem spędzimy święta wielkanocne .
Mówię do Enasa chwilkę skoczę po browca bo podróż długa a dziś znowu upał jest 10 rano a już jest 28 C . Biegnę na przeciwko portu kupić Red Horse to takie drugi lokalny browar po Sam Miquel no i oczywiście nie ma mniejszych jak 1L cena 70 Peso + butelka 10 Peso
Biorę 3 szt proszę o jak najbardziej zimne .
Wsiadamy do banki płyniemy nareszcie , już z portu widać Pamilacan ale to i tak 2 godz płynięcia
Musi być wesoło bo buczenie banki sprawia że można po prostu zasnąć dlatego czas na zimne piwo i tak minęły te 2 godzinki .
Enas nic się nie zmienił nadal taki porządny małomówny koleś ale jak już wypije to uuu... Dexter syn Enasa także małomówny ale właśnie za to ich lubię są mili szczerzy i pomocni .
Już coraz bliżej wyspy błękitna woda i zielone palmy śnieżno biały piasek sprawiają że już teraz wskoczyłbym do wody .