3 – Abu Dhabi – lotnisko:
Przyleciałem.
Jestem na tranzycie w Abu Dhabi. Już teraz Wam powiem, że dowiedziałem się od kolegi Pawła, z którym widziałem się w Manili na browarku (on leciał do Chin, ja do Cebu), a informacja jest taka, że dla Polaków od 28 marca zniesiono wizy! A więc bilety do Azji będą musiały być tańsze niż teraz – poczekamy, zobaczymy.
Na lotnisku od razu rzuca się w oczy masa ludzi z różnych stron świata, to jedno z największych transferowych lotnisk na świecie. Jednak jakoś nikt nie chce zostać w Abu Dhabi :) Ja chyba wiem czemu, a Wy?
Każdy traktuje to lotnisko jedynie jako transfer do innych krajów. Na lot do Manili muszę czekać w transferze 7 godzin, o 2 w nocy mam lot. Słyszałem, że jak lot trwa dłużej niż 5 godzin, dostanę kupon na jedzenie. Tak właśnie się stało – znalazłem gościa, który rozdawał takie kupony. No tak, ale do wyboru nie mam zbyt wiele, a więc idę do McDonald's: dają mi frytki, burgera i colę, ale to miłe, że dbają o pasażerów. Jest też taki punkt, gdzie wszyscy doładowują swoje telefony, ale gniazdek jest za mało.
I tak sobie czekam, chodzę, siadam, wstaję... Jest godz 1-sza, czas już iść... Ścisk, tłoczno, oj będzie sporo ludzi. Już witam się z Filipińczykami – sporo ich leci do Manili, a samo lotnisko jest małe. Jak widać obsługa ma wielki problem, ale znając bogatych Arabów coś tam wymyślą.
Siedzę już w samolocie. Mam lecieć 7 godzin – tym razem wszystkie miejsca są zajęte. Łykam tabletkę na sen, bo w końcu trzeba się wyspać, a droga przede mną jeszcze długa. W Manili mam być o 15, a o 20 autobus do Banaue (10 godzin!). Jak widzicie więc trasę mam dość ekstremalnie ciężką, ale co robić jak się ma bilet za 1600 zł, to nie można wybredzać.
Zasypiam... Do zobaczenia w Manili...