Dublin:
Etihad Airlines – lot do Abu Dhabi
Po tym jak niemile pożegnałem się z moją Polską, czas spędzić noc na lotnisku w Dublinie. Idę się kimnąć tam, gdzie wszyscy opisują, że jest w miarę dobrze: terminal 1 na 1 piętro obok McDonald's są wygodne fotele, ale zajęte :(
Jest jednak jeden wolny. Staram się zasnąć, ale nic z tego... I tak zamiast spać całą noc, wiercę się, raz nogi na plecaku, potem plecak pod głową... W mordę jeża – 2 w nocy... 4 rano... No nareszcie coraz bliżej do 8. Koło 6-tej odprawa – bagaż nadaję do Manili.
Ale wcześniej transfer w Abu Dhabi. Wsiadam w samolot emirackich linii lotniczych Etihad, bo tymi liniami właśnie przylecę na Filipiny i wylecę do Polski (10 kg + 30 kg). Pierwszy raz lecę Etihad, siedzenia wygodne z TV, masa filmów, muzyki, gier, podgląd z kamer pod pokładem samolotu, miła obsługa, piwko free, winko free, no to Neronek... fruuuuuu.
Siedzę przy oknie, obok mnie dwa wolne miejsca, ale się wybyczę :)
Kapitan lotu się przedstawia itd... Nagle słyszę i widzę w ekranie modlitwę Allah Akbar... upss, Boże, gdzie ja i czym ja lecę? Ale spoko, wszystko było OK.