Naga - powrót i przesiadka na busa do Legazpi
Chwilę po godzinie dziewiątej dopłynąłem do Sabang, dziwnie mnie tutaj przywitali.
Przy schodzeniu z łodzi, okazało się, że na ląd dotrę przechodząc prowizorycznym pomostem, wykonanym z pustych beczek.
Śmiechu było co nie miara przy tym schodzeniu, gęsiego przemieszczaliśmy się przez pomost, ja z cennym balastem w postaci aparaty zawieszonego na szyi i telefonu w ręku, trochę mnie bujało, może to skutek mojej małej nadwagi? Nie czas teraz na tego typu domysły, fale były spore, potem wskok do wody z okrzykiem Welcome Sabang!
Jak się później okazało, nie można było wpłynąć do portu, ponieważ był odpływ, dlatego wszyscy opuszczają łódź na plaży Sabang. Następnie zabrałem swój plecak i udałem się po śladach na piasku, pozostawionych przez innych pasażerów z łodzi, w kierunku bazy białych busów, jednym z nich miałem się udać do Nagi.
Po rozeznaniu się w grafiku busów, odnalazłem ten właściwy o Naga, a później autobusem do Leazpi, i wreszcie zobaczę wulkan Mayon. Za około dwie i pół godziny powinienem dotrzeć na miejsce.