Geoblog.pl    neronek    Podróże    Filipiny 2014    Baclayon
Zwiń mapę
2014
13
mar

Baclayon

 
Filipiny
Filipiny, Baclayon
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16203 km
 
Baclayon:

Z Tagbilaran do Baclayon pojechałem jeepnayem koło 9-tej rano, 10 peso, 15-20 minut.
Baclayon to stary, zabytkowy, kamienny kościół z 1724 roku, spory bazar i mały port, skąd koło 11-tej odpłynę na maleńką wyspę Pamilacan. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to właśnie Pamilacan będzie moim numerem 1 na Filipinach! Po przyjeździe do Baclayon miałem sporo czasu, a więc udałem się dokąd? No pewnie, że tam, gdzie jest co zjeść – na bazar. Kupiłem jakiegoś kurczaka z curry, a raczej z kościami tego kurczaka i curry. Tutaj na Filipinach jedzenie jest podobne do tego w Birmie czy Indiach. Kurczak podawany jest z kością, która wcześniej przed smażeniem jest tłuczona na parę części. Twierdzą, że tylko wtedy kurczak jest smaczny... Hmm... no może coś w tym jest. Tylko to ciągłe cyckanie tego kurczaka jest denerwujące.
A czas sobie płynie banalnie, tik-tak... No tak, aż nagle widzę, że ktoś mi macha i krzyczy do mnie: Hello Darek! To był Jojo, czyli Jojomar Mijos – Filipińczyk, student mieszkający na Pamilacan, z którym umówiłem się tutaj w porcie, aby płynąć na wyspę. Podchodzę bliżej, patrzę na Jojo, pantofelki wydziergane w tygryska. Myślę sobie: ladyboy, zresztą i tak wcześniej wiedziałem o tym, ponieważ namiary do niego, a raczej na wyspę Pamilacan, na której na plaży ma on dwa bungalowy, dała mi Marzena – koleżanka z podróży po Tajlandii. Marzena – masz u mnie browarka na Khao San w Bangkoku :)
Pozwólcie, że tutaj na chwilkę się zatrzymam: Nie jestem homofobem, uważam się za osobę bardzo tolerancyjną i nie rozumiem tych, co tak bardzo nienawidzą takich osób jak Jojo czy innych, jemu podobnych. Zawsze powtarzam: homofobię się leczy i moim takim lekarstwem dla tych osób byłby samodzielny, ale nie na koszt Państwa, co najmniej 4-miesięczny pobyt np. w Tajlandii lub Indiach w rodzinach, w których mieszkają ludzie o innej orientacji seksualnej. Rada moja jest taka: "nie zaglądajcie innym do łóżka, ten problem da się wyleczyć".
No dobrze, wracamy na ziemię, a raczej do morza południowochińskiego, a jeszcze ściślej do wody. Jojo zaprowadza mnie do bangki – to taka filipińska łódź z bocznymi pływakami, które pomagają utrzymać łódź w czasie dużych fal. Wrzucam plecak do bangki, którą pokieruje brat Jojo – Denis. Płynę sam, ponieważ Jojo zostaje w Tagbilaran na uniwersytecie do piątku. Potem na weekend wraca do domu na wyspę. Jojo ma 5 braci i 2 siostry i wspaniałą mamę Elizę i tatę Enasa, ale o nich opowiem Wam potem.
Za łódź płacę 1500 peso, ale już w dwie strony, płynę 1,5 godziny. W oddali widać już maleńką Pamilacan – okrągła wyspa z pięknymi plażami, białym piaskiem, palmami, bananami, kokosami, rafami, gdzie gwiazdy i rozgwiazdy spadają z nieba, a rybki Nemo są dokładnie wszędzie. Woda jest czysta jak kryształ, ale najpiękniejszy jest sam wiejski filipiński klimat Pamilacan. Mieszka tutaj parę rodzin. Hodują kozy, chude krowy, kury, świnie i koguty – jak przystało na Filipiny – są wszędzie! Zielona trawa sprawia, że za chwilę zwariuję. Nie wiem, co wybrać: plaża, trawa...
Oj, ja naprawdę jestem w raju!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
neronek
Darek Metel
zwiedził 11% świata (22 państwa)
Zasoby: 269 wpisów269 331 komentarzy331 13203 zdjęcia13203 156 plików multimedialnych156