Witam,
Tak jak powiedziałem przyjaciołom z Pamilacan Island na Filipinach , Kochani ja tu wrócę,
obiecuję !!! A ja słów na wiatr nie rzucam.
Bilet już mam 1920 zł Air China, wylot Warszawa -Rzym-Szanghaj-Manila-Szanghaj-Londyn
od 25.03 do 17.04 2015. Czekałem na promocyjną cenę i wreszcie udało się na Wielkanoc. Dlaczego?
Koniecznie chcę zobaczyć Wielki Piątek w San Fernando, potem aktywny wulkan Mayon i okolice z wyspami + pływanie z rekinami i oczywiście Święta na Pamilacan Island, następnie Panglao, coś tam coś tam jeszcze, a może coś proponujecie ?
Nie tracę czasu, siedzę i szukam ciekawych ludzi i miejsc, które warto zobaczyć, a to dla podróżnika łakomy kąsek.
W związku z powyższym, gorąco Was pozdrawiam i zapraszam gdzieś w drodze na San Miguela :)
a tak już świątecznie, życzę Wam tradycyjnie Zdrowych Wesołych Świąt Bożego Narodzenia
oraz Szczęśliwego Nowego Roku 2015 !
neronek
Ps
Oczywiście bardzo liczę na Waszą pomoc , Wasze cenne uwagi dotyczące tej trasy !
już teraz dzięki :)
Wstęp
Kiedy wracam myślami do życia sprzed podróżowania, to w pewnym sensie żałuję straconego czasu, ale z drugiej strony to irracjonalne, bowiem, nie można żałować czegoś , czego się nie znało, tęsknić za czymś, dalekim mentalnie, nieznanym zupełnie.
Byłem inny, unormowane życie, ustalone priorytety, tzw. żywot człowieka poczciwego, wszystko w miarę poukładane, do tego pierwszego wyjazdu .
Teraz cały mój świat kręci się wokół kolejnych wypraw, połknąłem sporego bakcyla wojażowania, (mój licznik wskazuje jedenaście procent zwiedzonego świata; odwiedziłem dwadzieścia dwa państwa), ale tego prawdziwego, odkrywczego, zapierającego dech w piersi.
W całej rozciągłości zgadzam się z Marcelem Proustem, który
powiedział : Prawdziwy akt odkrycia nie polega na odnajdywaniu nowych lądów, lecz na patrzeniu na stare w nowy sposób
Idąc takim tokiem myślenia, tym razem chciałbym was zaprosić do odkrycia moimi oczami Filipin, kolejnego przystanku na mojej podróżniczej mapie.
Poniższa relacja z Filipiny, to tam spędziłem tegoroczne święta wielkanocne, co jeszcze bardziej mnie uskrzydliło i uświadomiło, że odnalazłem swój raj na ziemi, czyli Wyspy Pamilacan.
Moja relacja z wyprawy jest spontaniczna, niekiedy zbyt rozciągła, bo coś mnie na wskroś urzekło, a w innych miejscach może zbyt zdawkowa, pobieżna, co świadczy tylko o tym, że nic z góry nie ustalałem, poszedłem za ciosem.
Nie znajdziecie w tej pozycji, przerysowań, trików turystycznych, kryptoreklam, powalających efektów foto-shopu, jestem wiarygodny w tym co piszę, co polecam lub z czystej przyzwoitości odradzam, bo wiem, co to znaczy się sparzyć, zwłaszcza w dalekim świecie, w pojedynkę.
Wszystkim moim podróżniczym przedsięwzięciom patronuje motto,
" kto podróżuje, ten dwa razy żyje " pamiętajcie warto spróbować, stawka jest nader atrakcyjna.
Drogi odbiorco, jeśli cię nie zniechęciłem, a wręcz przeciwnie zainteresowałem, to nic innego tobie nie pozostaje, jak tylko przyłączyć się do mojej wyprawy po Filipinach, mam nadzieję, że będą momenty, które cię rozbawią, ale i też wzruszą i skłonią do jakiejś refleksji.
Dariusz Metel,
pseudonim Neronek